Dreszcz wstrząsnął moim ciałem. Uczucie spadania ogarnęło moje
zmysły. Zamrugałem gorączkowo oczami. Jestem. Przeleciałem spojrzeniem po
białym pomieszczeniu. Jasne światło wpadało do pokoju przez wielkie,
praktycznie na całą ścianę okno. Jedynie białe firany zatrzymywały strumienie
promieni słonecznych, chociaż nadal niezbyt skutecznie. Pojedyncze łóżko i
szafka nocna. Fascynujący wystrój. Suchość gardła wyraźnie doskwierała. Wręcz
paliła. Uniosłem się na łokciach by usiąść. Ogromny ból głowy ogarnął moją
czaszkę. Przeczesałem palcami blond włosy, po czym skontrolowałam palcami fakturę
mojej twarzy. Czując wyraźne zagłębienie tuż pod oczyma, mogłem przysiąc, że
znajdowały się tam fioletowe sińce. Biała ściana, prześcieradło poduszka
przesiąknięta była tym okropnym zapachem. Zapachem potu, choroby. Zapachem
śmierci. Czy to nie dziwne, że nawet w powietrzu można wyczuć smak końca
egzystencji?
- Doktorze! Doktorze! Pacjent Niall James Horan się wybudził!
– dźwięk głosu pielęgniarki spowodował kolejną dawkę ogromnego bólu. Chcąc
chronić się przed impulsem potarłem gorączkowo skronie.
- Może pani ciszej?
- Panie Horanie. – pielęgniarka pokręciła zrezygnowana
głową. – Musi pan leżeć. – wykonałem polecenie brunetki z szeroko otwartymi oczyma.
- Panie Horanie? – wyszeptałem.
- Mówił coś pan?
- Kim jestem?
- Niall James Horan o ile się nie mylę proszę pana. –
wydukała, nie odrywając wzroku od przygotowywanych dla mnie leków.
- Niall James Horan, Niall James Horan, Niall James Horan. –
powtarzałem niespokojnie. Mogłem jej ufać?
- Proszę, niech pan to spożyje. To lek na ból głowy, który
pan zapewne ma i leki uspokajające. – z uśmiechem wręczyła mi kapsułki wraz z
wodą.
- Jestem spokojny.
- W istocie. – zaświergotała z ironicznym uśmiechem.
- Dzień dobry. – gruby męski baryton rozprzestrzenił się po
białym pomieszczeniu, kierując na siebie uwagę wszystkich zgromadzonych. Kiwnąłem
głowo w odpowiedzi, a wzrokiem przeskakiwałem z pielęgniarki na mężczyznę. Popijałem
powoli wodę czując wewnętrzną ulgę. –
Jak się pan czuje panie Horan? – lekarz zmierzył mnie wzrokiem przypatrując mi
się uważnie.
- Głowa mnie boli. – powiedziałem tylko i przymknąłem oczy.
- Wie pan kim pan jest?
- Niall James Horan. – wyrecytowałem regułkę ze stoickim
spokojem, unosząc jedną z powiek do góry w celu skontrolowania reakcji
mężczyzny.
- Przed chwilą nie wiedział. – dodała kobieta, na co
westchnąłem.
- Wie pan kiedy się urodził? – kolejne pytanie wypłynęło z
ust lekarza powodując panikę. Nerwowo zagryzałem wargę próbując przypomnieć
sobie ciąg cyfr składających się w jedną datę.
- Nie.. – pokręciłem głową.
- Wie pan jak mają na imie pana rodzice, przyjaciele?
- Har – zacząłem jednak po chwili ponownie pokręciłem głową.
– Nie.
- Nie mam więcej pytań. Dziękuje. – pokiwałem głową i ciężko
dysząc wręcz wbiłem się w łożko. – Tak jak podejrzewałem, amnezja.
- I co teraz doktorze? – lekko zdenerwowana kobieta posłała
mi pocieszający uśmiech.
- Pozostaje czekać.
Jak to? Mam czekać? Na co? Nie wiem nawet dokładnie kim
jestem. Wiem tylko, że mam na imię Niall. I co dalej? Kompletna pustka.
Nie ma niczego dalej.
_____________________________________________________________________________
krótki jak chuj, dlatego stwierdziłam, że będzie w częsciach. enjoy!
+ liczę na komentarze, a jak nie to chociaż na to, ze odpowiecie na pytanie w ankiecie.