*oczami
Ivy*
Ktoś nerwowo stukał mnie w ramię.
- Ivyyy! Wstawaj śpiochu
- Jej, przepraszam, usnęłam.
- wszystko okej? Dziwnie wyglądasz....
-Hehs – wymusiłam uśmiech- no dzięki. Miałam zły sen, to wszystko.
-Okej, chodź na obiad.
Razem z Zaynem weszłam przez drzwi od tarasu do jasnego salonu. W progu zostawiłam swoje ulubione różowe sandałki z kokardką, bosymi stopami przeszłam po ciepłym dywanie i usiadłam przy stole.
- Po obiedzie będziemy jechać do Nialla, jedziesz z nami?
- Nie wiem...
- Na twoim miejscu też bym nie jechał, on Cię nie potrzebuje i tyle. Po co zadawać sobie tyle trudu, nie? - wypalił nagle Lou.
- Wiem ze w twoim mniemaniu to moja wina i ja powinnam leżeć teraz z tym jebanym szpitalu ale nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz.
- Nic takiego nie powiedziałem.
- Ale pomyślałeś, dziękuje - wstałam od stołu i zabrałam talerz po czym udałam się do kuchni.
W przedpokoju założyłam buty, wzięłam torebkę i wyszłam głośno zatrzaskując za sobą drzwi.
Po kilkunastu minutach znalazłam się pod dużym budynkiem niemal z każdej strony otoczonym przez fotoreporterów, dziennikarzy i fanki. Ze względu na zgromadzony tłum z trudem przepchnęłam się do wejścia. Nie nienawidziłam tego miejsca.
Korytarzem prosto, schodami na 4 piętro, pierwszy korytarz w lewo, ostatnie szklane drzwi po prawej stronie i sala 216. Po całym ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Szybkim ruchem nacisnęłam klamkę i weszłam do pomieszczenia. Białe ściany, biała podłoga, biały sufit, biała pościel, biała lampa i biała szafka nocna. Monotonność tego pokoju mnie przytłaczała Przysunęłam drewniane krzesło, tak aby siedzieć bliżej blondyna. Chłopak był w śpiączce, nawet nie wiedział ze do niego przyszłam. Zaczęłam bawić się palcami jego jasnej dłoni, z uwaga obserwując jego twarz i resztę ciała. Był cały poobijany, prawa nogę miał w gipsie a na szyi sztywny kołnierz. Spod białej kołdry wychodziło mnóstwo kolorowych kabelków które prowadziły do przeróżnych urządzeń monitorujących prace serca.
- Hmm.. Przepraszam kim pani jest?
- J-jaa hmm.. - zaczęłam wycierać łzy
- Aa pani jest rodziną?Zapraszam do mnie do gabinetu.
- Eeee t- tak, już idę - spojrzałam w kierunku chłopaka leżącego nieruchomo na szpitalnym łóżku.
Musiałam skłamać, chciałam wiedzieć cokolwiek o stanie jego zdrowia. Może Louis miał racje ? A co jak to moja wina? Gdybym nie poczuła się źle na tej imprezie Niall nie leż tutaj już 4 dobę. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku, kiedy przypominały mi się wydarzenia z tamtej nocy. Weszłam do gabinetu i usiadłam naprzeciwko lekarza. Na srebrnej plakietce przyczepionej do jego kostiumu widniał napis „Doktor H. Nelson". Dobrze, przynajmniej wiem z kim rozmawiam. W tym momencie liczyło się dla mnie to kiedy wybudzą go z tej nieszczęsnej śpiączki. Niech ten koszmar się wreszcie skończy, ja już nie daję rady.
*oczami Louisa”
Czemu od razu naskoczyłem na Ivy? Wkurza mnie. Razem ze Skylar wkroczyły w nasze życie praktycznie z dnia na dzień. Mam do nich ogromny żal za to ze zwiększają dystans pomiędzy nami, jesteśmy zespołem. Media od ponad 3 tygodni żyją tylko nowymi sensacjami odnośnie Harrego i jego dziewczyny. Horana nic nie łączy z brunetka, natomiast ona siedzi u nas w domu już 3 tydzień i liczy nie wiadomo na co. Moim zdaniem wypadek był tylko i wyłącznie jej winą, przecież mogłaby wziąć taksówkę i nie robić zbędnych problemów.
Po obiedzie liczyłem na jakieś uwagi od reszty przyjaciół, pretensje, uwagi, nagany? Trochę jak w szkole, whatever. Tymczasem nikt się nie odzywał, czułem się jakbyśmy żyli w innym świecie. Od kiedy Horan jest w szpitali w domu zrobiło się cicho i ponuro. Wszyscy żyjemy obok siebie a jednak jesteśmy tak daleko. Wychodziłem ze swojego pokoju kiedy usłyszałem płacz dochodzący z łazienki na piętrze. Przez otwarte uchylone drzwi zobaczyłem ze na podłodze obok umywalki siedzi zapłakana Sky. W lewej ręce trzymała szklankę z woda a prawa co chwilę odgarniała kosmyki włosów opadające na jej twarz. Przez chwile zastanawiałem się co zrobić, niemal bezgłośnie otworzyłem drzwi i wszedłem do pomieszczenia. Stanąłem naprzeciwko dziewczyny i podałem jej swoją rozgrzana dłoń żeby mogła się podnieść. Przez chwile z uwagą patrzyła sie na moja rękę żeby zaraz przenieść swój wzrok na moja twarz. Widziałem w jej oczach smutek i zakłopotanie. Chyba nie sądziła ze uzyska ode mnie jakakolwiek pomoc. Ale kto mówił o pomaganiu? Kiedy Skylar stanęła na nogach mocno ją przytuliłem żeby ponieść ja na duchu. Trwaliśmy w takim uścisku kilka sekund, po czym dziewczyna rozluźniła swoje dłonie i próbowała mnie od siebie odsunąć. Moje ręce zjechały niżej zatrzymując się w pasie blondynki.
- Lou, puść mnie.
Jej słowa spowodowały to ze zmniejszyłem dystans miedzy naszymi ciałami.
- Louis puść mnie kurwa mać, bo zawołam Harrego.
- A co sama nie potrafisz się bronić?
- Nie sądziłam ze trzeba się przed Tobą bronić, Tomlinson. Ale dzięki za radę, na pewno zapamiętam. Mam nadzieje że nie będę zmuszona jej stosować, o ile się nie mylę taka sprawa dobrze nie wpłynie na twój wizerunek, prawda ?
________________________________________________________________________
Przepraszam ze taki krótki i że tyle musiałyście czekać :)
Dziękuję Alex za wspaniały szablon, kocham Cię <3
Ktoś nerwowo stukał mnie w ramię.
- Ivyyy! Wstawaj śpiochu
- Jej, przepraszam, usnęłam.
- wszystko okej? Dziwnie wyglądasz....
-Hehs – wymusiłam uśmiech- no dzięki. Miałam zły sen, to wszystko.
-Okej, chodź na obiad.
Razem z Zaynem weszłam przez drzwi od tarasu do jasnego salonu. W progu zostawiłam swoje ulubione różowe sandałki z kokardką, bosymi stopami przeszłam po ciepłym dywanie i usiadłam przy stole.
- Po obiedzie będziemy jechać do Nialla, jedziesz z nami?
- Nie wiem...
- Na twoim miejscu też bym nie jechał, on Cię nie potrzebuje i tyle. Po co zadawać sobie tyle trudu, nie? - wypalił nagle Lou.
- Wiem ze w twoim mniemaniu to moja wina i ja powinnam leżeć teraz z tym jebanym szpitalu ale nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz.
- Nic takiego nie powiedziałem.
- Ale pomyślałeś, dziękuje - wstałam od stołu i zabrałam talerz po czym udałam się do kuchni.
W przedpokoju założyłam buty, wzięłam torebkę i wyszłam głośno zatrzaskując za sobą drzwi.
Po kilkunastu minutach znalazłam się pod dużym budynkiem niemal z każdej strony otoczonym przez fotoreporterów, dziennikarzy i fanki. Ze względu na zgromadzony tłum z trudem przepchnęłam się do wejścia. Nie nienawidziłam tego miejsca.
Korytarzem prosto, schodami na 4 piętro, pierwszy korytarz w lewo, ostatnie szklane drzwi po prawej stronie i sala 216. Po całym ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Szybkim ruchem nacisnęłam klamkę i weszłam do pomieszczenia. Białe ściany, biała podłoga, biały sufit, biała pościel, biała lampa i biała szafka nocna. Monotonność tego pokoju mnie przytłaczała Przysunęłam drewniane krzesło, tak aby siedzieć bliżej blondyna. Chłopak był w śpiączce, nawet nie wiedział ze do niego przyszłam. Zaczęłam bawić się palcami jego jasnej dłoni, z uwaga obserwując jego twarz i resztę ciała. Był cały poobijany, prawa nogę miał w gipsie a na szyi sztywny kołnierz. Spod białej kołdry wychodziło mnóstwo kolorowych kabelków które prowadziły do przeróżnych urządzeń monitorujących prace serca.
- Hmm.. Przepraszam kim pani jest?
- J-jaa hmm.. - zaczęłam wycierać łzy
- Aa pani jest rodziną?Zapraszam do mnie do gabinetu.
- Eeee t- tak, już idę - spojrzałam w kierunku chłopaka leżącego nieruchomo na szpitalnym łóżku.
Musiałam skłamać, chciałam wiedzieć cokolwiek o stanie jego zdrowia. Może Louis miał racje ? A co jak to moja wina? Gdybym nie poczuła się źle na tej imprezie Niall nie leż tutaj już 4 dobę. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku, kiedy przypominały mi się wydarzenia z tamtej nocy. Weszłam do gabinetu i usiadłam naprzeciwko lekarza. Na srebrnej plakietce przyczepionej do jego kostiumu widniał napis „Doktor H. Nelson". Dobrze, przynajmniej wiem z kim rozmawiam. W tym momencie liczyło się dla mnie to kiedy wybudzą go z tej nieszczęsnej śpiączki. Niech ten koszmar się wreszcie skończy, ja już nie daję rady.
*oczami Louisa”
Czemu od razu naskoczyłem na Ivy? Wkurza mnie. Razem ze Skylar wkroczyły w nasze życie praktycznie z dnia na dzień. Mam do nich ogromny żal za to ze zwiększają dystans pomiędzy nami, jesteśmy zespołem. Media od ponad 3 tygodni żyją tylko nowymi sensacjami odnośnie Harrego i jego dziewczyny. Horana nic nie łączy z brunetka, natomiast ona siedzi u nas w domu już 3 tydzień i liczy nie wiadomo na co. Moim zdaniem wypadek był tylko i wyłącznie jej winą, przecież mogłaby wziąć taksówkę i nie robić zbędnych problemów.
Po obiedzie liczyłem na jakieś uwagi od reszty przyjaciół, pretensje, uwagi, nagany? Trochę jak w szkole, whatever. Tymczasem nikt się nie odzywał, czułem się jakbyśmy żyli w innym świecie. Od kiedy Horan jest w szpitali w domu zrobiło się cicho i ponuro. Wszyscy żyjemy obok siebie a jednak jesteśmy tak daleko. Wychodziłem ze swojego pokoju kiedy usłyszałem płacz dochodzący z łazienki na piętrze. Przez otwarte uchylone drzwi zobaczyłem ze na podłodze obok umywalki siedzi zapłakana Sky. W lewej ręce trzymała szklankę z woda a prawa co chwilę odgarniała kosmyki włosów opadające na jej twarz. Przez chwile zastanawiałem się co zrobić, niemal bezgłośnie otworzyłem drzwi i wszedłem do pomieszczenia. Stanąłem naprzeciwko dziewczyny i podałem jej swoją rozgrzana dłoń żeby mogła się podnieść. Przez chwile z uwagą patrzyła sie na moja rękę żeby zaraz przenieść swój wzrok na moja twarz. Widziałem w jej oczach smutek i zakłopotanie. Chyba nie sądziła ze uzyska ode mnie jakakolwiek pomoc. Ale kto mówił o pomaganiu? Kiedy Skylar stanęła na nogach mocno ją przytuliłem żeby ponieść ja na duchu. Trwaliśmy w takim uścisku kilka sekund, po czym dziewczyna rozluźniła swoje dłonie i próbowała mnie od siebie odsunąć. Moje ręce zjechały niżej zatrzymując się w pasie blondynki.
- Lou, puść mnie.
Jej słowa spowodowały to ze zmniejszyłem dystans miedzy naszymi ciałami.
- Louis puść mnie kurwa mać, bo zawołam Harrego.
- A co sama nie potrafisz się bronić?
- Nie sądziłam ze trzeba się przed Tobą bronić, Tomlinson. Ale dzięki za radę, na pewno zapamiętam. Mam nadzieje że nie będę zmuszona jej stosować, o ile się nie mylę taka sprawa dobrze nie wpłynie na twój wizerunek, prawda ?
________________________________________________________________________
Przepraszam ze taki krótki i że tyle musiałyście czekać :)
Dziękuję Alex za wspaniały szablon, kocham Cię <3
ahahha, nawet mnie nie poinformowałaś! tak sie ciesze, że coś dodałaś. kocham cię <3
OdpowiedzUsuńDODAWAJ CZĘŚCIEJ <3 JESTEM CIEKAWA CO BĘDZIE DALEJ *.*
OdpowiedzUsuńUhuhu niezle ! Normalnie pod koniec taki stres ahhaha :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie: http://one-story-one-direction1.blogspot.com/
heeej :) tak jak obiecałam - przeczytałam, mógłby być trochę dłuższy ale jest całkiem ciekawie, ciekawa jestem jak dalej potoczy się akcja, i niech mój Niallerek ukochany zdrowieje <3
OdpowiedzUsuńhttp://just-a-teenage-dirtbag.blogspot.com/