- Ooo cześć Zayn!
Znajomy glos wprowadził mnie w osłupienie. Nie proszę nie teraz, te wakacje miały być idealne.
- Hej James - odpowiedziałem z udawanym entuzjazmem. Nienawidziłem tego chłopaka, rywalizowałem z nim o wszystko w szkole średniej.
Można powiedzieć ze z najlepszego przyjaciela stal się wrogiem. Znal mnie bardzo dobrze więc łatwiej mu było mnie upokorzyć, wiedział co mnie złamie. Zaczynając od kompromitujących zdjęć rozwieszanych po szkole kończąc na odbiciu dziewczyny i bójce podczas lekcji.
- Oo nie sądziłem ze się jeszcze spotkamy, co tu robisz? Sporo czytałem o Tobie w internecie i gazetach. Gratuluję - Ostatnie słowo wypowiedział bezgłośnie. Można powiedzieć ze wyszeptał, przymykając oczy tak ze stały się niewidoczne.
- Oj James nie sił się na uprzejmość. Spędzam wakacje ze znajomymi. Muszę już lecieć, siema.
Musiałem jak najszybciej spławić byłego przyjaciela. Blondyn nie dawał za wygrana chciał poznać resztę zespołu. Sky, Ivy i chłopcy bardzo ciepło przyjęli Jamesa co bardzo mnie zmartwiło. Jak by tego było mało, podał im swój numer telefonu a co gorsza zaproponował wspólne wyjście do klubu wieczorem na które wszyscy się zgodzili. Musiałem jakoś wybić im to z głowy, nie wiem jeszcze co zrobię ale jestem przekonany że do imprezy nie dojdzie. Nie będę od nowa znosił towarzystwa James’a. Koło godziny 20 wszyscy zaczęli się szykować na umówione wcześniej spotkanie, mieliśmy iść tylko do klubu a dziewczyny siedziały w łazience już od godziny. Korzystając z ich nieobecności szybko zagadałem do chłopców.
- ej słuchajcie musimy tam dzisiaj iść ?
- a co się dzieje ? – zapytał obojętnie Liam
- trochę źle się czuje…
- Zayn nie ściemniaj, co się dzieje ? – mówił szybko, zakładając bluzę.
- Wiecie jaki jest James, sporo wam o nim opowiadałem. Nie chce mieć z nim jakiegokolwiek kontaktu.
- Olejesz go i tyle, chodź. Może kogoś poznasz – do rozmowy wtrącił się Harry.
Chyba wreszcie zdał sobie sprawę z tego że nic nie czuję do jego dziewczyny po za zwykłą przyjaźnią. Pomysł chłopaka nie był wcale taki zły, pójdę pobawię się i pokaże Jamesowi ze jest mi totalnie obojętny i nie będę brał udziału w jego głupich grach. Założyłem koszulę w czerwono czarną kratkę, czarne rurki i byłem już gotowy.Wsiedliśmy w 2 wynajęte samochody i udaliśmy się w kierunku zaznaczonym na mapie. Zostawiliśmy auta na asfaltowym parkingu i zeszliśmy nad morze. Lokal do którego zmierzaliśmy znajdował się nad samym brzegiem wody, a część stolików ustawiona była na zewnątrz.
Przed klubem stal James z dwoma kolegami. Podeszli do nas i przywitali się z każdym osobno. Weszliśmy do środka. Na parkiecie tańczyło mnóstwo osób, muzyka przenikała przez wszystkie komórki ciała a unoszący się dym szczypał w oczy.
Zajęliśmy największy stolik w samym rogu dużej sali i złożyliśmy zamówienia. Początkowo rozmowa się nie kleiła, jednak kiedy każdy trochę wypił zrobiło się luźniej. Wszyscy opowiadaliśmy zabawne historie wybuchając co chwile śmiechem. Złe nastawienie do tego wieczoru mi przeszło i totalnie zapomniałem o relacjach jakie łączą (a raczej dzielą) mnie z Jackiem. Koło godziny 4 w nocy klub opustoszał. Została tylko grupą nastolatków przy barze, jakaś para na kanapie, Harry i Skylar na parkiecie i my przy stoliku. Wszyscy byli juz bardzo zmęczeni, jednak poprosiliśmy o kolejna butelkę.
- Możemy pogadać Zayn?
- Jasne, o co chodzi?
- Przeprasszam zza moje zachowanie wczesniejj. Chhhcialbym się pogodzzić,naprawdę. - ledwo wydusił z siebie Jack wypijając kolejny kieliszek.
- Okeej, zapomnijmy o tym co było.
- D- dzięki .
*oczami Ivy*
Byłam już tak zmęczona ze moja głowa bezwiednie opadła na ramie blondyna siedzącego obok mnie.
- wszytsko okej? - zapytał chłopak
- trochę chce mi się spać
- chodź, wrócimy do pokoju.
- nie, Niall piłeś. Nie możemy.
- prawie nic nie wypiłem, chodźmy.
Chłopak pociągnął mnie za rękę a chwile później szliśmy juz brzegiem plaży i oglądaliśmy wschód słońca. Zimna woda oceanu oblewała nasze stopy. Niall nagle zatrzymał się o złapał mnie za obie ręce.
- Cholernie mi na tobie zależy Ivy, ja ... ja Cię kocham, będę na Ciebie czekał nawet cale życie.
Nic nie odpowiedziałam tylko czule pocałowałam chłopaka, chyba wiedział co chciałam mu przez to powiedzieć. Bez słowa wsiedliśmy do białego terenowego samochodu, Niall włączył radio. Jechaliśmy pusta drogą. Ulice wysp kanaryjskich o wschodzie słońca są naprawdę przepiękne. Oglądałam widoki za oknem, a ponieważ droga do hotelu bardzo się ciągnęła usnęłam na przednim siedzeniu obok Horana. Obudził mnie głośny huk, poczułam silny bol i straciłam przytomność.
*3 tygodnie później*
Siedziałam na ogrodowej huśtawce na działce i czytałam ostatnia powieść "Aghaty Christie". Na taras przed domem wyszła Skylar i zawołała mnie na obiad.
- Zaraz przyjdę, poczekam tu na Nialla.
Skylar tylko polowała głową i wróciła do salonu.
*oczami Skylar*
Usiadłam na kuchennym blacie i zaczęłam płakać. Obok mnie pojawił się zatroskany Harry. Dobrze wiedział ze to jego potrzebuje w tym momencie. Codziennie rano widziałam jak budzi się z zapichniętymk od płaczu oczami ale nie dawał tego po sobie poznać. Nikomu teraz nie było łatwo, a moja przyjaciółka żyła w swoim świecie nie reagując na rzeczywistość.
- idź z nią pogadaj, spróbuj jeszcze raz. Proszę. - brunet wytarł łzy spływające po moich policzkach i postawił mnie na ziemi. - no dalej Sky, ona tego potrzebuje.
Usiadłam na huśtawce obok blondynki. Spojrzałam jej prosto w oczy i mocno przytuliłam.
- Ivy proszę cię, chodź na obiad.
- Zaczekam na Nialla.
- On nie przyjdzie. Ivy on nie żyje. Rozumiesz?
- Ja zaczekam na Nialla. On mnie kocha więc wróci, zobaczysz. Ja tu zaczekam
___________________________________________________________________________________________
Przepraszam że tyle musieliście czekać na ten rozdział ale nie miałam weny, czasu i pomysłu. Wiem że zjebałam ale nie wyszło tak najgorzej. Komentujcie i wchodźcie w zakładkę "polecane" ;)
http://imissourlittletalks.blogspot.com/ <-----------